Przyznam, że ja byłem nieco krócej. Zatrzymałem się tu w drodze do Wilna, ale że tą samą drogą przed dwustu laty podążał Napoleon, musiałem poszukać jego śladu.
Mała obecnie Łomża miała szczęście gościć Cesarza. Miejsce z nim związane znajduje się kilka minut spacerkiem od Rynku. Najpierw idę ulicą Radziecką (nazwa od rad a nie od dawnej nazwy „wielkiego sąsiada”) w kierunku ulicy Krzywe Koło. Po zakręcie w prawo, kolejne kilkadziesiąt metrów. Uliczka kończy się tuż przy Kamiennych Schodkach. Po lewej stronie, pod numerem 9, brama na podwórko. To właśnie brama nazywana jest Bramą Napoleona.
Tak naprawdę, nie znaleziono dokładnego miejsca, w którym znajdowała się stacja pocztowa, na której Napoleon zatrzymał się na krótko.
Było to dokładnie 9 grudnia 1812 roku. Cesarz jechał przez Grajewo, Szczuczyn, Stawiska do Łomży dotarł o godz. 17.30.
Nie zatrzymał się tutaj na długo, ledwie na trzy godziny. Jako, że cesarz podróżował pod przybranym nazwiskiem, nie został początkowo rozpoznany przez prefekt łomżyńskiego Jana Lasockiego. Gdy się dowiedział, kim jest tajemniczy gość, błyskawicznie zorganizował ciepły posiłek. Napoleonowi podano wazę zupy, półmisek kotletów wołowych oraz kapłony. Prefekt Lasocki ofiarował gościowi z własnej piwnicy dwie butelki wina Madera. Napoleon zrewanżował się i odjeżdżając dał gospodarzom 30 luidorów.