Darłowo to dla większości miejscowość plażowa nad Bałtykiem i słusznie – warto tutaj przyjechać odpocząć na plaży. Ponad dwieście lat temu jeden z miejscowy zamek odegrał pewną – chociaż malutką – rolę w historii ulubionej przeze mnie epoki.
Zamek w Darłowie wybudował Bogusław V w II połowie XIV wieku. Budowa trwała 20 lata i został Zamkiem Książąt Pomorskich. Stoi pół kilometra na południowy wschód od rynku. Ma bogatą historię. Tutaj urodził się i spędził ostatnie 10 lat życia, książę pomorski Eryk I (jego sarkofag znajduje się w kościele mariackim). Po adoptowaniu w 1397 przez królową Danii – Małgorzatę, został królem Danii, Szwecji i Norwegii (samodzielnie panował od 1412 roku). Pozbawiony korony w 1440 uciekł na wyspę Gotlandia. Wtedy to został nazwany królem korsarzy i ostatnim Wikingiem Bałtyku. Do Darłowa wrócił na lata 1449 – 59. Wtedy to zamek zyskał skrzydło mieszkalne i został otoczony drugim murem.
Książęta Pomorscy panowali na zamku do 1654, kiedy po śmierci księżnej Elżbiety przejęli go Brandenburczycy. W latach 1679-80 zamek strawiły dwa pożary. W 1750 roku w części zamku utworzono skład soli.
W pierwszej połowie 1807 roku, podczas oblężenia przez Francuzów Gdańska, na zamku w Darłowie urządzono szpital. Funkcjonował on nieco półtora roku. Kosztował miasto sporo pieniędzy – do końca listopada 1808 roku (kiedy szpital zlikwidowano i przeniesiono najprawdopodobniej do Gdańska) władze Darłowa wydały na utrzymanie szpitala prawie 2,7 tysiąca talarów.
Dzisiaj na zamku nie ma żadnej tablicy upamiętniającej epokę napoleońską.