Po raz kolejny – po wizycie w Znojmie – zauważyłem w Czechach dobrą zmianę. W odróżnieniu od poprzedniej wizyty w praskiej restauracji “U Bonaparta”, jedzenie okazało się smaczne, obsługa miła i szybka, dekoracje napoleońskie wciąż wiszą.
Gdy poprzednio odwiedziłem lokal na ulicy Nerudovej 214/29 w Pradze, o mało nie zrobiłem karczemnej – nomen omen – awantury. Tekst o tej wizycie skończyłem tak: “No, w czasach napoleońskich płazem szabli zbiłbym kelnera, porąbał stoły i wybił karczmarzem okno. A tak – zaliczyłem kolejny lokal „napoleoński“. Jeśli nie jesteście maniakami-bonapartystami – omijajcie ten lokal z daleka. Piwa dobrego w Pradze napijecie się wszędzie. Ten lokal niech się spali… choćby ze wstydu.”
(więcej czytaj TUTAJ)
W tym roku okazało się,że lokal dalej istnieje. Nazwa ta sama, wystrój ten sam.W porze obiadowej – tłum turystów. Bynajmniej nie wielbicieli Cesarza – przyciągnęły ich raczej ceny, nieco niższe niż na całym “głównym” szlaku prowadzącym od Mostu Karola na Hradczany.
Z niejaką nieśmiałością przekraczałem próg restauracji, postanowiłem jednak dać właścicielom szansę. I okazało się, że się opłacało. Tu zaszła dobra zmiana. Najpierw kelnerka szybko przybiegła, szybko przyjęła zamówienie i nie czekałem na danie przesadnie długo. Zupa cebulowa okazała się tak,jak trzeba.Podobnie drugie danie. Piwo- jak zwykle- zimne i pyszne. Można? Można!
Od tej pory polecam ten lokal. Miło jest usiąść pod portretem Napoleona, dobrze zjeść i napić się za zdrowie cesarskie dobrego piwa.