Jonkowo to jedyna miejscowość z okolic Olsztyna, która została wymieniona w „Biuletynie Wielkiej Armii” w polskiej wersji językowej. Taka nazwa widniał na mapach, którymi posługiwał się cesarz. W samym zaś Jonkowie Napoleon zjadł obiad.
4 lutego pod Jonkowem huzarzy generała Lasalle a następnie reszta kawalerii marszałka Murata próbował uderzyć na część wojsk rosyjskich Bennigsena. Po krótkiej potyczce, Rosjanie wycofali się a Napoleon wkroczył do Jonkowa.
Na plebanii u proboszcza Jerzego Lilienthalla zjadł obiad a gdy gospodyni proboszcza poskarżyła się na żołnierzy francuskich, którzy plądrując nieco wcześniej wieś poturbowali ją, obiecał jej odszkodowanie. Napisał na karteczce nazwę wsi, nazwisko dziewczyny i kilka słów. Kopię tej kartki sporządzoną przez jednego z adiutantów, cesarz wręczył dziewczynie każąc jej strzec karteczki. Powiedział: „Musisz wiedzieć, że są osoby, które naprawiają błędy innych.”
Gosposia chyba nie uwierzyła,, bo po gdy dwóch, trzech latach do dziewczyny przyjechał urzędnik z Olsztyna z tysiącem guldenów, okazało się, że karteczki już nie ma… A tysiąc guldenów to mniej więcej ponad razy więcej niż pensja roczna leśniczego, to cena tysiąca bochnów chleba.
Niestety dawny budynek plebanii w Jonkowie nie przetrwał do naszych czasów, ale obecny stoi na tym samym miejscu. Niestety, jak w wielu innych miejscach opisywanych przez mnie na tym blogu, nikt nie upamiętnił do tej pory pobytu cesarza. A przecież odbywały się tutaj co roku inscenizacje bitwy napoleońskiej. Pewnie wystarczyłoby, żeby ich uczestnicy i widzowie zrzucili się po parę złotych… Kolejna miejscowość, która nie potrafi wykorzystać Napoleona do swojej promocji.