Aleksandria rozczarowała mnie podobnie jak żołnierzy Napoleona w roku 1798. Szukałem śladów dawnej, legendarnej świetności – jeśli nie starożytnej, to kolonialnej – znalazłem zaniedbane, brudne miasto pozbawione prawie zabytków. Gdyby nie nowoczesna biblioteka nie byłoby po co tu przyjeżdżać. Dotknąłem tylko kilku miejsc napoleońskich i pojechałem – jak Napoleon – do Kairu.
30 czerwca 1798 roku okręty armady francuskiej zrzuciły kotwice w pobliżu Aleksandrii w Egipcie – rozpoczęła się egipska przygoda Napoleona.
Pierwszym celem byłą odległa od miejsca lądowania o 6,5 km Aleksandria. Oddziały francuskie (ok. 2 600 ludzi) dotarły pod mury miasta 2 lipca ok. 6 rano.
Po świetności dawnej Aleksandrii nie było juz śladu, z 4 tysięcy pałaców, teatrów, świątyń pozostały tylko ruiny, mieszkało tu ok 10 tysięcy ludzi ( w roku 200 p.n.e. – ok. pół miliona), garnizon zaś liczył ok. 500 żołnierzy. Miasto otaczały wysokie nawet na 12 metrów mury z basztami.
O godzinie 9 Napoleon dał rozkaz ataku i Aleksandria szybko stała się pierwszą zdobyczą Francuzów w Egipcie. W walkach poległo 40 żołnierzy, których pochowano pod kolumną Pompejusza, na której wyryto ich nazwiska.
Do portu w Aleksandrii wpłynęła cała flota i do 7 lipca wyokrętowano resztę armii i naukowców. W sumie w Egipcie znalazło sięDenon 34 743 żołnierzy i 167 naukowców.
A jakie wrażenie zrobiła na zdobywcach Aleksandria?
Dominique Vivant Denon, przedstawiciel Komisji Sztuk i Nauk przy sztabie wojsk francuskich, autor wydanego już w 1802 roku albumu „Podróże po Dolnym i Górnym Egipcie”, napisał: “Domy były zamknięte, ulice opustoszałe, i tylko kilka obdartych kobiet wałęsało się jak duchy wśród ruin, a w całym mieście panował głucha cisza. Nawet kolumna Pompejusza nie robiła z bliska dużego wrażenia…”
Inny członek ekspedycji, architekt Charles Norry, opisał Aleksandrię jeszcze ostrzej: “Szukaliśmy Aleksandrii Aleksandra Wielkiego, zbudowanej przez Dinocharesa, szukaliśmy miasta, w którym urodziło się i ukształtowało tylu wielkich ludi, biblioteki, w które Ptolemeusz zgromadził całą ludzką wiedzę, szukaliśmy wreszcie miasta handlowego, przedsiębiorczych mieszkańców, a wszędzie znajdowaliśmy tylko ruiny, ślady upadku, ubóstwo…”
Armia szybko ruszyła ku Kairowi, w Aleksandrii zostawiając tylko 1 800 ludzi garnizonu pod dowództwem rannego generała Klebera.
W dzisiejszej Aleksandrii kolumna Pompejusza jest jedną z nielicznych atrakcji turystycznych a na pewno jedną z niewielu z czasów starożytnych (ważne są jeszcze tylko Katakumby na Kom as-Szukafa).
Kolumna stoi na niewielkim wzniesieniu w dzielnicy Karmus, ma wysokość 27 metrów, wykonana została z czerwonego asuańskiego granitu ok. 297 r, przez cesarza Dioklecjana. Nazwa jest myląca, przed wiekami sądzono, że pod kolumną spoczywa generał Pompejusz. W istocie kolumna jest pozostałością zespołu Serapeum, świątyni Serapisa, który wzniesiony został w połowie III w. p.n.e. Powierzchnia kolumny jest cała zdrapana. Nie ma też śladów po wyrytych nazwiskach poległych żołnierzy francuskich.
Drugie miejsce “napoleońskie” fort zbudowany w miejscu dawnej latarni morskiej, jednego z siedmiu cudów świata starożytnego. Odgrywał on rolę podczas oblężenia Aleksandrii przez Anglików w 1801 roku. Dzisiaj mieści muzeum. Z nabrzeży widać zatokę tzw. Starego Portu a w oddali brzeg, gdzie wylądowali w roku 1798 Francuzi.
Sama zaś Aleksandria? Głośna, jak każde arabskie miasto, brudna, zaśmiecona, fasady kamienic ledwo noszą ślady dawnej, kolonialnej świetności. Wizyta w Bibliotece Aleksandryjskiej przygnębia jeszcze bardziej. Sama Biblioteka – imponująca. Niestety, w jednej z sal czynna jest wystawa grafik pokazujących, jak Aleksandria wyglądała w dwudziestoleciu międzywojenny. czyste plaże, wspaniałe i zadbane kamienice, ogrody, ulice pełne dobrze ubranych ludzi, zadbane sklepy i kawiarnie. Wystarczyło kilkadziesiąt lat, by piękne miasto zamienić w brudną i niewartą wizyty wielką mieścinę. Uciekam śladami Napoleona do Kairu i pod piramidy.