Czy cesarz odwiedzając Kwidzyn skorzystał z największego w Europie (a pewnie i na świecie) kibla czyli zamkowego Gdaniska? Bardzo możliwe, bo przecież cesarz też musi gdzieś “chodzić piechotą” i jeśli nie woził ze sobą nocnika, to zamkowa latryna była najwygodniejsza.
Najbardziej charakterystyczny element krzyżackiego zamku w Kwidzynie, wieża ustępowa ma już co najmniej 620 lat. Wieża ma wysokość 25 metrów i 8,75 metra szerokości. Dochodzi się do niej długim na 54 metry i szerokim na 4,75 metra korytarzem opierającym się na pięciu arkadach, których filary mają wysokość od 8,5 do 13 metrów. Kiedyś przepływała pod korytarzem rzeka Liwa.
Nazwa gdanisko ma różną etymologię. Po niemiecku brzmiała anzker, danziger i dansker i wg jednej z teorii byłą wyrazem pogardy Krzyżaków wobec Gdańszczan. Według innej teorii nazwa wywodzi się od prasłowiańskich słow gd – mokry i gdanie – rozlewisko.
Napoleon odwiedził Kwidzyn czterokrotnie. Będące pod panowaniem Prusaków miasto, zajął 11 lutego 1807 roku generał Lefebre.
Pierwsza wizyta cesarza w Kwidzynie miałą miejsce 8 kwietnia. Przyjechał tutaj ze swojej kwatery w zamku Finkestein (Kamieniec Suski) żeby sprawdzić stan przyczółka mostowego między Grabowem a Korzeniewem. Druga wizyta nastąpiła miesiąc później, 8 maja. Wtedy też przenocował w Kwidzynie. Zamek już był w stanie, jaki widzimy obecnie, ale i tak jako wybitny fortyfikator, Napoleon musiał docenić piękno i funkcjonalność pozostałych fragmentów twierdzy. Czy docenił funkcjonalność toalety? Jeśli był w dobrym humorze, to na pewno. Może w myślach cofnął się o kilkaset lat i wyobraził sobie pracę średniowiecznych architektów…
Dwie następne wizyty odnotowano 14 lipca 1807, gdy na godzinę (między 12 a 13) zatrzymał się po drodze z Tylży oraz 6 czerwca 1812 w drodze do Malborka i dalej do Braniewa.
Niestety, podobnie, jak w tylu miejscach, które tutaj opisuję, nie ma w Kwidzynie żadnej tablicy upamiętniającej pobyt w mieście cesarza. Za to na Placu Plebiscytowym,(dawny Plac Flotwella), rośnie liczący na pewno ok. dwustu lat rozłożysty dąb. Otacza go niewielki, żelazny płotek. Od lat zwany jest Dębem Napoleona, podobno kiedyś wisiała na nim tabliczką z tą nazwą. Według legendy mieszkańcy posadzili go właśnie na pamiątkę pobytu Napoleona. Prawdopodobnie jednak posadzony został ku czci cesarza Prus Wilhelma, kilkadziesiąt lat po pobycie Napoleona. Ale ładnie świadczy o mieszkańcach Kwidzynia, że woleli (i wolą) nazywać drzewo Dębem Napoleona a nie Wilhelma. Imię imieniu nierówne…