Wystawę pod takim, jakże trafnym tytułem (po czesku: Austerlitz – malé město velkých dějin), możemy oglądać w pawilonie stojącym na terenie zamku w Sławkowie koło Brna (dawnym Austerlitz).
Wystawa znajduje się na dwóch poziomach. Na początku jednak kobieta-cerber zabrania kategorycznie robić zdjęcia (z wyjątkiem ostatniej sali). Nie pomagają tłumaczenia, że jesteśmy dziennikarzami (pokazanie legitymacji), że robimy zdjęcia bez flesza. Nie wolno i już!
Nie za bardzo wiem, co tajemniczego było na tej wystawie, że nie można było tego sfotografować. Na wystawie napoleońskiej w Warszawie, na której było mnóstwo oryginałów, można było fotografować do woli.
No nic. Na wystawie jest co oglądać. Są elementy uzbrojenia, mundury, wykopane na polu bitwy pod Austerlitz fragmenty oporządzania, amunicji…
Najbardziej efektowna jest część multimedialna. Figury w mundurach żołnierskich z 1805 roku, stoją lub siedzą zmieniającego się tła. W tle okrzyki żołnierskie, odgłos werbli i wystrzałów. W przyciemnionej sali widać rozbłyski imitujące salwy artyleryjskie.
Wreszcie ostatnia sala i największa frajda dla dużych i małych. Można robić zdjęcia, można do rąk wziąć karabin a na głowę czapkę francuskiego żołnierza piechoty. Sesję urządzają sobie wszyscy, tęsknota za mundurem z epoki równa u obu płci.
Ceny biletów:
Dorośli – 120 koron
Dzieci powyżej 6 roku i studenci – 70 koron
Bilet rodzinny (2+2) – 340 koron