Cesarz spędził tu tylko kilka godzin, zjadł obiad, ale dzięki temu teraz możemy zjeść desery: Pani Walewska, Napoleon, Cesarzowa Józefina. Na obrazach portrety Napoleona, jego kobiet, obrazy z epoki i kopia Gazety Warszawskiej opisujący wizytę cesarza w grudniu 1806 roku.
16 grudnia 1806 roku, po dziewiętnastu dniach pobytu w Poznaniu (czyt: TUTAJ), Napoleon wyjechał ze stolicy Wielkopolski w kierunku Warszawy. Już 18 grudnia wieczorem dojechał do Łowicza. Zatrzymał się w Hotelu Imperial, który mieścił się w kamienicy na Rynku. Hotel był własnością Ignacego Kosiorkiewicza. Miasto było oświetlone na jego cześć a przed kamienicą zebrali się ciekawscy mieszkańcy miasta. Cesarz zjadł obiad, chwilę się naradzał, wysłał kuriera do Berlina i ok. godziny 20. Pojechał w stronę Warszawy. Na obiad zjadł kurczaka po prowansalsku.
O wizycie tej tak napisał Gazeta Warszawska : ”Łowicz , 18 grudnia 1806 r.„Cesarz Napoleon Zbawca narodu Polskiego przybywszy tu dziś o godzinie w pół do czwartey po południu, stanął w domu JPana Kosierkiewicza. Obiadując u małego stołu z Xięciem Neuchatel, Ministrem woyny, Marszałkiem Berthier, kazał przywołać gospodarza domu, i uczynił mu pytania względem ceny w tym mieście rozmaitych towarów. Po skończonym obiedzie wyjechał konno. Zebrany lud na ulicach, dla okazania N. Panu radości swoiey, napełniał powietrze okrzykami: Niech żyje Wielki Napoleon”.

Kopia dodatku Gazety Warszawskiej z opisem wizyty Napoleona w Łowiczu wisząca na ścianie w restauracji Polonia.
Jeszcze w listopadzie na wieść o wejściu wojsk napoleońskich do Wielkopolski, do Łowicza zjechali deputowani, którzy mieli udać się do Napoleona, aby mu przedstawić sprawę Polski. Byli to: Gutakowski, Feliks Łubieński (właściciel Guzowa), Aleksander Potocki, jenerał Gorzeński i Jan Łuszczewski. Dopiero gdy przyjechał generał Dąbrowski, pojechali z nim do Poznania. Po wizycie Napoleona ponownie do Łowicza przyjechał Dąbrowski. Łowicz został wyznaczony, jako jeden z punktów zbornych formułujących się oddziałów polskich mających walczyć u boku Francuzów. Tak o swojej wizycie pisał generał do Józefa Wybickiego: “niespodziewana wesołość bal zrobiła… zebrało się do 30000 rycerstwa niespodziewanie pięknego i porządnego.” 1 stycznia 1807 roku zebrane oddziały złożyły przysięgę: “Ja tu przytomny, przed obliczem Boga zastępów, przed bóstwem powstającej Ojczyzny mojej, przysięgam na tę buławę, którą niegdyś bohaterska dłoń Czarnieckiego dźwigała, na ten miecz walecznego Sobieskiego, pod którym padał Polski nieprzyjaciel, iż posłuszny do zgonu rozkazom Wielkiego Napoleona o swobodę i całość Ojczyzny aż do przelania ostatniej kropli krwi mojej walczyć będę.” Przedtem przemówili do nich: generał Dąbrowski, ks. kanonik Wincenty Frydrych i rotmistrz województwa inowrocławskiego Sokołowski. Przysięgano na szablę króla Jana II Sobieskiego, którą przywiózł z Loretto Dąbrowski oraz na buławę hetmana Stefana Czarnieckiego przysłaną przez Wincentego Krasińskiego.
W 1981 roku na ścianie tablicy kamienicy, w której mieścił się Hotel Imperial odsłonięto tablice pamiątkową. Napisa na niej głosi: „Po zwycięstwie pod Jeną i Auerstedtem zatrzymał się w tym domu 18-XII 1806 r. w drodze do Warszawy Napoleon Wielki Cesarz Francuzów”.
W samej kamienicy (obecny adres: Stary Rynek 4) znajduje się restauracja Polonia. W tym samym miejscu w 1926 roku znajdowały się hotel i restauracja Polonia. Na górze są pokoje hotelowe ( w sumie 51 miejsc), ale dla mnie najważniejsza była restauracja – wszak tutaj obiadował cesarz.
Trzeba przyznać, że gospodarze uczcili godnie najsłynniejszego swojego gościa.
Na ścianach dwóch sal urządzono wystawę poświęconą Napoleonowi. Wiszą kopie jego portretów (m.in. Davida na rumaku i w stroju koronacyjnym), portrety Marii Walewskiej i kopia obrazu “Scotland Forever!” – pędzla Elizabeth Thompson, obrazu przedstawiającego szarżę Royal Scots Greys… Wolałbym naszych szwoleżerów, ale cóż, być może właściciel chciał docenić wroga spod Waterloo.
A co w menu? Oczywiście – kurczak po prowansalsku (no, udko kurczaka) w sosie ziołowym. Cena przystępna – 16 zł. Więcej nazw nawiązujących do Napoleona w części deserowej menu. Tak więc Cesarzowa Józefina to: truskawki, beza, chałwa, panna cota, bita śmietana; Napoleon – mus czekoladowy, banan, sorbet malinowy, bita śmietana; Pani Walewska – krem waniliowy, konfitura porzeczkowa, kruche ciastka, bezy, bita śmietana. Wszystkie kosztują po 10 zł. Co ciekawe, kiedy kelnerka przynosi “Napoleona” i “Panią Walewską”, od razu wiem który deser jest który: “Pani Walewska w zgrabnej, wysokiej, smukłej szklanicy, zaś “Napoleon” – w niższym i mniej zgrabnym pucharku.