Przed mną kufel zimnego piwa Berliner Kindl, tuż obok wizytówka Berlina – Brama Brandenburska. Siedzę po jej zachodniej stronie. Podjeżdżają turystyczne autobusy, tłok duży, ale nie taki, jak w dniu wjazdu do miasta Napoleona, w roku 1806. Wtedy tłum wiwatował, żołnierze salutowali, ale pewnie brakowało toastów piwem wznoszonych. Więc ja, po ponad dwustu latach podnoszę kufel i sam sobie szepczę Vive l’empereur.
Październikowe wojenne peregrynacje Napoleona i jego armii przez ziemie Prus odbywały się w zawrotnym tempie. Po pokonaniu Prusaków pod Jeną i Auerstedt 14 październiku Francuzi gonili panicznie i wielkim tempie wycofujących się przeciwników po całym kraju. Zdobywanie kolejnych twierdz przychodziło z zadziwiającą łatwością (czyt. tutaj), wojna szybko zbliżała się do Berlina. Jego gubernator feldmarszałek Wichard von Möllendorf po bitwie pod Jeną wycofał się do Erfurtu i tam też, po kapitulacji twierdzy, dostał się do niewoli.
Jego zastępca, generał kawalerii hrabia Friedrich Wilhelm von der Schulenburg-Kehnert dostosował się szybko do nastrojów w całym kraju i 17 października wydał do mieszakńców proklamację, w której m.in. napisał: “
“Król przegrał bitwę. Zachowanie spokoju jest obecnie obowiązkiem każdego obywatela. Wzywam do tego wszystkich mieszkańców Berlina.”
Jeśli chodzi o parę królewską, to król Fryderyk Wilhelm III, uciekając spod Jeny, ominął w ogóle Berlin. Królowa Luiza zaś, przybyła do Berlina 17 października i odesłała dzieci do Gdańska, i potem do Królewca. Sama wyruszyła do Szczecina.
Dwa dni po wydaniu wspomnianej proklamacji Schulenburg na czele garnizonu uciekł z miasta, mianując tuż przed wyjazdem na stanowisko gubernatora, swojego zięcia – Franciszka Ludwika księcia von Hatzfeld Ten ostatni w obawie przez ewentualnymi francuskimi represjami, na wszelki wypadek nie pozwolił ewakuwać berlińskiego arsenału, dzieki czemu Francuzi przejęli go (m.in. 50 armat). Hatzfeld wpadł jednak w kłopoty po wkroczeniu Francuzów do Berlina i stanął przed sądem wojennym. 24 października napisał list raportujacy adiutantowi króla ruchy wojsk francuskich w kierunku Berlina. Uratowała go żona, która wyprosiła jego ułaskawienie u samego cesarza.
W liście z 6 listopada do cesarzowej Józefiny, Napoleon napisał: “Otrzymałem Twój list w którym zdajesz sie być zagniewana, że źle mówię o kobietach; prawda, że nad wszystko nienawidzę intrygantek. Jestem przyzwyczajony do kobiet dobrych, słodkich i zobowiązujących; te ja kocham. Jeżeli one mnie zepsuły nie jest to moja wina, ale Twoja. Zreszta przekonasz się, żem był bardzo dobry dla jednej, dla pani Hatzfeld. Gdym jej pokazał list męża, rzekła do mnie łkając z głęboką czułością i otwarciem: Ach, tak, to jego pismo! Gdy czytała, wyraz jej sięgał duszy; przykro mi się zrobiło. Odezwałem się do niej: więc Mości pani, rzuć ten list w ogień, nie mam siły zdobyć się na ukaranie męża WPani. Spaliła list i zdawała mi się bardzo szczęśliwą. Jej mąż odtąd jest zupełnie spokojny; dwie godziny później, już by było po nim. Widzisz zatem, że lubię kobiety dobre, szczere i słodkie, a to dlatego, że jedynie takie tobie są podobne…”
(Listy Napoleona i Józefiny, Wydawnictwo Poznańskie 2015, str. 112)
23 października pod Berlin dotarły pierwsze oddziały 3. Korpusu marszałka Davout.
25 października do Berlina wszedł do miasta przez Bramę Halską korpus marszałka Davouta. Magistra ofiarował mu klucze do Berlina, Davout jednak odesłał ich do cesarza.
W poniedziałek 27 do Berlina wjechał uroczyście sam Napoleon. Powitalny szpaler tworzyli kawalerzyści generałów Nansouty i d’Hautpoula. Cesarz poprzedzany przez Mameluków, grenadierów i strzelców pieszych gwardi wjechał przez Bramnę Brandenburską przy dźwiękach “Marsylianki” i “Ca ira”.
Przed Bramą Brandeburską ustawiło się, na rozkaz generała Hulina, umundurowane bractwo strzeleckie Berlina, ząs ze strony francuskiej witały go oddziały 3. Korpusu Davouta. Gdy zabiły dzwony kościelne cesarz odebrał z rąk przedstawicieli magistratu klucze do miasta i udał się na zamek królewski, który obrał za kwaterę.
Napoleon przebywał w Berlinie od 27 października do 25 listopada 1806 roku. Jego pobyt kosztował Prusaków 67 tysięcy talarów, które królewski marszałek dworu, na polecenie Fryderyka Wilhelma, przekazał później władzom miasta dla pokrycia kosztów pobytu Cesarza Francuzów.
Warto wspomnieć, że w orszaku cesarskim wjeżdżał także , generał Jan Henryk Dąbrowski, któremu “…Cesarz, wyznaczył mu najpierwsze miejsce przed wszystkimi swojej będącymi cudzoziemcami”.
Dzisiaj Brama Brandenburska to jedna z wizytówek Berlina, obowiązkowy punkt wszystkich wycieczek po mieście i ulubione miejsce pamiątkowych fotografii. Zawsze tu mnóstwo ludzi, zawsze też coś się w jej poblizu dzieje – występy, minikonceryy, demonstracje.
Do Berlina łatwo dotrzeć z większośc miast Polski. Z mojej Warszawy można dolecieć samolotem linii AirBerlin (ok. godziny lotu), pociągiem (5,5 godziny jazdy), samochodem (6-7 godzin) lub autobusem PolskiegoBusa.com (8,5 godz.).
Jeśli chodzi o noclegi, polecam hostel położony niedaleko Głównego Dworca w Berlinie, z sieci A&O, A&O Berlin Hauptbahnhof. Cena w pokoju dwuosobowym już do 16 euro, w wieloosobowym – od 10 euro. Do Dworca Głównego stąd niecałe 10 minut spacerkiem, a z dworca wszedzie łatwo dojechać różnymi środkami transportu miejskiego. Gdy przyjeżdżamy do Berlina na więcej niż dzień, warto kupić sobie kartę turystyczną Berlin WelcomeCard (48 godzinna – 19,5 euro). Umożliwia ona m.in. darmowy transport, zniżki na wstęp do muzeów.
O Berlinie najwięcej informacji tutaj
We wspomnianej restauracji (patrz tutaj) ceny są następujące Piwo 0,3 l – 3,50 euro, piwo 0,5 l – 4,50 euro, zupa pomidorowa w “berlińskim stylu” – 4,50 euro, główne danie – 14-18 euro. Drogo, ale płacimy za lokalizację.